czwartek, 9 września 2010

RELACJA - BURN OUT vol. II 2010

Siema siema,


zaczęło się od pomysłu wypadu do Czech. Więc niewiele myśląc, grupa śmiałków wybrała się w tą długą i męczącą podróż. Spotkaliśmy się w trzy auta na stacji przed granicą w składzie: Bociek z Magdą, Krzysiek tata Marcina taty z Marcinem tatą, no i ja z Martynką i Piotrkiem.










Dalej ruszyliśmy w korowodzie aut podbijać Czechy. Po dojechaniu na miejsce okazało się, że tego dnia wyciąg niestety nie ruszy. Nie zniechęciło to nas jednak do jazdy, oj nie. Wiele nie myśląc przebraliśmy się, uzbroiliśmy w ochraniacze, zarzuciliśmy dechy na plecy i ruszyliśmy w górę.

Zaczęliśmy od testowania trasy slalomu, która jak co roku okazała się dość trudna. Dodatkowo zadania nie ułatwiał siąpiący od czasu do czasu deszczyk. Następnie przenieśliśmy się na trasę downhillową, na której wykorzystaliśmy resztkę sił. Po rozłożeniu namiotów wybraliśmy się na zakupki, aby wrócić na imprezę wieczorną w pełnym deszczu. Party jak to zwykle u Czechów było wyśmienite.

 Chłopaki wymyśliły sobie nową zabawę. Dorwali spray o kolorze czerwieni i znaczyli wszystko co się da. Sam miałem dostać lekkiego psika w twarz, lecz na szczęście pohamowali się w ostatnim momencie. Rano dopiero można było ogarnąć skalę tego szaleństwa. Naznaczonych było naprawdę sporo osób i to w najróżniejszych miejscach: od gościa, który miał całe czerwone buty, poprzez Dankę która miała czerwony pasek przez tyłek i Gramca z czerwoną kropką na głowie, kończąc na całej czerwonej - dosłownie całej, desce Toma. Kolejny dzień przywitał nas nie do końca słonecznie, lecz na szczęście, bez opadów. Standardowo zawody zaczęto od wyścigu w konkurencji downhill, gdzie każdy z zawodników miał tylko jeden przejazd i wygrywał najszybszy.

Całe szczęście dla nas, pierwsze miejsce zajął Marcin tata i utrzymaliśmy poziom z zeszłego roku.

Następnie przeszliśmy szybko do ścigania się po trasie slalomu, którą na chwilę przed samymi zawodami przestawiałem z Gramcem, nie dało to zbyt wiele, gdyż trasa i tak była trudna. Ścigaliśmy się dwójkami, jak zwykle druga osoba odpadała.































W finale jadąc z Gramcem i Vojtem na finiszu wyszła sprawa taka, że chcą mnie wyprzedzić Vojta przeskoczył chorągiewkę, za co powinien zostać zdyskwalifikowany, lecz dałem chłopakowi szansę. Zabrałem go na start jeszcze raz i wygrałem z nim dogrywkę. Udało się więc na tej płaszczyźnie, także utrzymać poziom z zeszłego roku.

Brakowało tylko kocopała Skubiego, aby powalczył we freestylu, miejmy nadzieje, że do przyszłego sezonu dojdzie do siebie.

Po inauguracji na scenę wszedł zespół „Kaktus” przy którego rytmach szaleli Czesi, a my udaliśmy się spokojnie w drogę powrotną, z uśmiechami na ustach i skrzynkami Rhumu w bagażnikach.




zdjęcia by Krzysiek i Marcin tata 

filmik by Krzysiek i Marcin tata 

filmik z Czech Repablik

kto nie był niech, żałuje, a ze wszystkimi mam nadzieje zobaczyć się za rok


kręćcie kółkami dalej 

Lord Szaman

środa, 16 czerwca 2010

ZAWODY - 19.0610 - BURN OUT - CZECHY


ELO ELO,

jak co roku ruszamy podbijać Czechy, kto nie był to niech jedzie i przekona się, że warto, a kto był to sam to wie. Dodatkowo kusi fakt, że jest to tak niedaleko. 

Przewidziane są trzy dyscypliny. Pierwszą jest zjazd "downhillowy", czyli na kreske, ale ze stopniem trudności takim, że każdy sobie poradzi. Następnie jest slalom dwójkami i trójkami, w zeszłym roku jego poziom trudności był naprawdę wysoki, ale wszyscy dobrze się bawili. Ostatnią dyscypina jest slopestyle, do dyspozycji w zeszłym roku były trzy hopy, plus dwumetrowy drop. Z tego co widziałem na zdjęciach w tym roku dobudowali basen  z gąbkami i wstawili, chyba dwa lub trzy boxy do grid-owania. Jednym z ważnych motywów jest fakt, że przez całe trzy dni imprezy do dyspozycji jest wyciąg talerzykowy i nie trzeba zasuwać z buta na góre. 

Same zawody są w sobote 19 czerwca, a plan ich jest następujący:

10.00 hod. - zapisy
11.00 hod. - start zawodów downhill
12.30 hod. - start zawodów freeride slalom
15.00 hod. - start zawodów slope style jam
16.00 hod. - ogłoszenie wyników
18.00 hod. - start imprezy na której wystąpi zespół CACTUS

Do Czech jedziemy już w piątek rano, by sobie dłużej pośmigać. 

Tutaj macie mapkę z lokalizacją.

Zapraszam bo naprawdę warto.

-------------------------------------------------------------------------------------------------

Relacja z zeszłego roku.

Strona organizatora.

pozdrawiam 

Lord Szaman

poniedziałek, 10 maja 2010

REAKTYWACJA

heya,

długo mnie nie było z powodów przeróżnych, obecnie też z czasem u mnie kiepsko, gdyż piszę pracę magisterską i nawet sam jeszcze nie zacząłem sezonu. Trochę to smutne, ale jak to się mówi jeszcze będzie czas. Ażeby blog nie wyglądał na opuszczonego, będę wrzucał póki co wynalezione nowinki z sieci głównie aukcje z allegro dotyczące smacznych kąsków, które się tam czasami pojawiają.

Dziś zacznę od deski Scrub Paradox. Jest to najwyższy model z tej stajni z zeszłego sezonu, bądź sprzed dwóch. Deska na truckach multichanell z płynną regulacją twardości, wiązania na pompeczke chyba własnej konstrukcji, a cena warta rozpatrzenia. W skrócie jak ktoś nie ma przynajmniej 1200zł na deske, to niech lepiej szybko kombinuje pieniążki, bo można powiedzieć, że to okazja.


link do aukcji

YO

Lord Szaman

sobota, 10 października 2009

ODWOŁANE - NIEDZIELA 11.10.09 - SIKORNIK


NIESTETY Z POWODU NIEUSTAJĄCYCH OPADÓW DESZCZU AKCJA ODWOŁANA

ahoy,

w ramach ostatnich podrygów przed nadchodzącą stagnacją mountainboardową,  jutro jest planowany wypad na Sikornik. Sikornik jest to tor rowerowy w Krakowie poniżej Kopca Kościuszki. 

Oczywiście wszystko będzie zależeć od pogody, daltego decyzja zapadnie dziś wieczorem. Sprawdzajcie info tutaj.

yo

Lord Szaman

środa, 30 września 2009

LoB - RELACJA

No i po zawodach mountainboard owch. Było na co popatrzeć, bo działo się wiele. 
Zacznę może od początku. W sobotę rano zjawiłem się na torze mountainboard owym, gdzie czekali już pierwsi zawodnicy. Po rozłożeniu sprzętu i włączeniu muzyki, większość osób już przybyła i wszyscy ochoczo śmigali po torze.
Na tych zawodach nie zabrakło także naszych kamratów z Czech. Ogólnie można stwierdzić, że frekwencja dopisała, z czego bardzo się ucieszyłem. W zawodach wystartowało 21 osób, w tym 4 dziewczyny.
Po ostatnich przebudowach, tor mountainboard owy, jak zebrani zdążyli się przekonać, do najłatwiejszych nie należał (miał na to także wpływ zalegający i czający się na nieuważnych mountainboard owych riderów piasek). Długość toru i ilość przeszkód sprawiała, że każdy dojeżdżając do końca odczuwał zmęczenie. Gdy wszyscy zawodnicy zapoznali się bliżej (niektórzy dosłownie) z torem mountainboard owym ruszyły zawody.
   Przyjęliśmy formę następującą: każdy miał cztery przejazdy, z których brany pod uwagę był najlepszy czas. Czasy mierzyły dwie piękne dziewczyny Martyna i Magda, za co wielce im dziękuje. I tak oto poszczególne miejsca według czasów zajęli.

1.Szaman 0:53m 2. Marcin Węgrzyn 0:54 3. Marcin tata 0:55 4.Misiek 0:56 5. Krzysiek Biboard, Gramec Czech rep 0:57 6. Marszal 0:58 7. Bibuła 0:59 8.Harry Biboard 1:00 9.Jurgen Czech rep. 1:01 10. Zub Czech rep. 1:02 11. Paweł Czech rep. , Lotar 1:04 12. Bocian 1:27 13.Marcin Pro 12 1:47 14.Toma 2:03 15. Piotrek 2:20 

Tak, jak już zdążyłem napisać, w naszych zawodach mountainboard owych startowały, także dziewczyny. Oto ich czasy.

1. Danka Czech rep.1:36 2.Kinga 2:06 3.Martyna Biboard 2:37 4.Aneta -----

Dalszym etapem były wyścigi dwójkami I trójkami. Każdy też miał szanse pościgać się w kilka osób i poczuć oddech przeciwnika na plecach. Przydzielanie do par i trójek było na podstawie listy z czasami. I tak oto w finale wystartowali. Lord Szaman, Marcin Węgrzyn i Marcin tata. Walka była zażarta. W tym roku, lordowski tytuł przypadł po raz kolejny Szamanowi. Oto pełna lista miejsc. 

1.Lord Szaman
2.Marcin Węgrzyn 
3.Marcin tata
4.Misiek 
5.Krzysiek Biboard
6.Gramec Czech rep.
7.Marszal
8.Bibuła
9.Harry Biboard
10.Jurgen Czech rep.
11.Zub Czech rep.
12.Paweł Czech rep.
13.Lotar
14.Bocian
15.Marcin Pro 12
16.Piotrek 
17.Toma
w kategorii kobiet.

1.Danka Czech rep.
2.Kinga 
3.Martyna Biboard
4.Aneta Czech rep.
Na tym jednak jeżdżenie tego dnia się nie skończyło. Zawody, choć strasznie dla wszystkich męczące, rozbudziły tylko apetyty. Zaczęło się jeżdżenie w kilkanaście osób, jednen za drugim. Było to dość widowiskowe. Kolejną zabawą była próba przeskoczenia 4-5metrowego stolika. Najbliżej tego wyczynu był Gramec z Czech oraz Krzysiek z Biboardu. 
Po jeżdżeniu postanowiliśmy wesprzeć lokalną gastronomię i zamówiliśmy 10 pizz, które szybko zostały spałaszowane przez wygłodniałych mountainboard owcow.

Później nie zostało nic innego do zrobienia jak zacząć after party przy ognisku. Towarzyszyli nam tamtejsi bikerzy. Zabawa skończyła się późno w nocy, niedługo po przeniesieniu się na spuściznę zostawioną nam przez koło emerytów i rencistów.
  Mimo iż wszyscy spali w namiotach i przyczepie campingowej, nikt nie narzekał na zimno. Pogoda na zawody znowu się udała, przez cały czas świeciło słońce. Niedzielny poranek upłynął pod znakiem sprzątania, w tym miejscu chciałbym podziękować Krzyśkowi (tacie Marcina taty), Marcinowi tacie i Piotrkowi, którzy pomogli mi w tym procederze. Po pobudce od początku zaczęły się szaleństawa na mountainboard ach,
a w między czasie odbyło się wręczenie dyplomów.

 Ludzie zaczęli się powoli wykruszać, aż pozostał tylko piasek na torze. 

.....................................................................................................................

Dziękuje wszystkim za liczne przybycie i do zobaczenia za rok.


Pozdrawiam Lord Szaman